„Spróbuje
udawać, że nic się nie zdarzyło, rozpaczliwie szukając normalności, ale na
próżno. Wszystko będzie wydawało się nieco inne niż wczoraj. Nie całkowicie
inne, tylko troszeczkę. Jedzenie będzie smakowało trochę inaczej. Powietrze
będzie miało nieco inny zapach. Kolory ukażą niemal niedostrzegalne odcienie.”
~Harlan Coben; Krótka Piłka
Powróciła do swojego mieszkania. Jej usta
zdobił szeroki, szczery uśmiech. Obrazek o tyleż dziwny, o ile dawno nikt nie
widział Vanilov tak szczęśliwej. Na samo wspomnienie orzechowych tęczówek
chłopaka, na jej policzki wstępował intensywny rumieniec. Czyżby Rosjanka się
zakochała? Nie, to nie możliwe. Ona nigdy nie obdarzyła jeszcze nikogo tak
silnym uczuciem, jakim jest miłość. Nie wierzyła również w zauroczenie od
pierwszego wejrzenia. Takie bzdury według brunetki nie miały racji bytu w tym
nowoczesnym świecie.
Schowała
zakupy do lodówki. Przeszła jej ochota na spaghetti. Na tak późną kolację
potrzebowała czegoś zdecydowanie lżejszego. Chwyciła kubeczek z jogurtem
truskawkowym, łyżeczkę i usiadła przed plazmowym telewizorem.
Mieszkanie
nie było własnością Verruki. Nie planowała nigdy, że zostanie w Londynie na stałe.
Dwa, może trzy lata. Jeśli chciała się rozwijać – powinna z każdym, upływającym
rokiem mierzyć coraz wyżej. Teraz Londyn, a za kilka lat Los Angeles? Wszystko
było możliwe i zmierzało w bardzo dobrym kierunku. Verruca oczywiście
powiedziała ojcu o swoich planach. Długo się zastanawiał, czy pozwolić córce
wyjechać z Rosji. Odnosiła w tańcu niemałe sukcesy, ale chciał mieć ją przy
sobie. Miała pójść na moskiewski uniwersytet. Powinna kształcić się na wydziale
architektury lub prawa. Ciężko było zaakceptować zmianę planów. Jeszcze
trudniej było Grigorowi pogodzić się, że jego córka ma własne zdanie. Skoro
wyjeżdżała do Londynu – chciał dla niej jak najlepiej. Wynajął trzypokojowy
apartament ze wszystkimi, możliwymi udogodnieniami. W każdym pokoju telewizor
plazmowy, bezprzewodowy dostęp do Internetu, wanna z hydromasażem oraz ogromny
taras z panoramą miasta. Verruca mogła poczuć się niczym księżniczka w swym
skromnym pałacu. Rzecz w tym, że ona tego nie potrzebowała. Chciała zamieszać w
jakimś uroczym mieszkanku na poddaszu, gdzie nie czułaby się tak osamotniona,
jak w tej chwili.
Wyłączyła
telewizor, ziewając przy tym przeciągle. Było już piętnaście minut po północy.
Rano chciała jeszcze popracować nad choreografią dla chłopaków. Nie znała się
dobrze na układach scenicznych, ale Gideon powiedział, że przecież da sobie
radę. Musiała w to uwierzyć.
~*~
Nie
spieszył się z powrotem do domu. Napisał do Louisa krótką wiadomość w której
prosił, by nikt się o niego nie martwił. Potrzebował chwili w samotności. Do
Tesco wszedł przez przypadek. Pomyślał, że fajnie będzie pozwolić sobie na
odrobinę przyjemności w środku listopada. Co nie poprawia humoru tak, jak lody
czekoladowe? Nie przypuszczał nawet, że wpadnie na Rosjankę. Właściwie to była
ostatnią osobą, której spodziewał się w tym miejscu.
Bolało.
Za każdym razem, gdy tylko myślał o tej dziewczynie czuł, jak jego serce powoli
składa się w całość. Tylko dlaczego ten proces musi być taki bolesny? Nie
potrafił ze swojej pamięci wymazać obrazu Adrianny. W dalszym ciągu radośnie
się do niego uśmiechała, kiedy tylko zamykał oczy. Słyszał jej głos za każdym
razem, gdy odbierał telefon. Nie potrafił się z niej wyleczyć. Była żywa w jego
pamięci, a Verruca sprawiła, że nie chciał zapomnieć.
Dotarł
do parku. Widział stąd dom, do którego tak bardzo nie lubił wracać. Nie
chodziło już nawet o te zatroskane spojrzenia ze strony przyjaciół. Od dawna
między całą piątką układało się dość… średnio. Rzecz jasna nikt z zewnątrz nie
mógł się zorientować, że coś jest nie tak. Stwarzali pozory. Każdy z nich był w
tym dobry. Harry udawał, że nie ma Louisowi nic za złe. W rzeczywistości były
dni, w których nie mógł nawet na niego patrzeć. Miał za złe przyjacielowi, że
odbił mu dziewczynę. Nie potrafił cieszyć się szczęściem tej dwójki. Był
wściekły, że w ogóle przedstawił Eleanor Louisowi. Do tego nienajlepsze były
relacje na linii Liam – Niall. Ta dwójka była w stanie kłócić się dosłownie o
wszystko.
Mulat
nabrał w płuca listopadowego powietrza, a z kieszeni kurtki wyciągnął niewielki,
przezroczysty woreczek. Rozejrzał się dookoła sprawdzając, czy przypadkiem nie
czają się gdzieś paparazzi albo fanki. Nikogo nie było. Tylko on oraz pięć
białych tabletek.
~*~
Sala
gimnastyczna nie wyglądała dokładnie tak, jak Verruca sobie to wyobrażała.
Jedna ze ścian w całości była pokryta ogromnymi lustrami. Przed nimi nie było
drążka, który tak bardzo potrzebny jest tancerzom podczas rozgrzewki. Okna
przysłonięte były roletami. Nie wpadał do środka nawet najsłabszy promień
światła. Nikt nie mógł podejrzeć chłopaków podczas próby, ale to wydało się
brunetce przesadą. Parkiet zdecydowanie wymagał cyklinowania. Na boso raczej
nikt by się nie odważył chodzić. Istniało dość poważne ryzyko wbicia sobie
drzazgi.
Rozglądała
się za radiem. To była chyba najnowsza rzecz znajdująca się w tym
pomieszczeniu. Wieża z milionem niepotrzebnych funkcji podłączona była do
trzech głośników. Verruca uśmiechnęła się delikatnie. Z torby wyciągnęła płytę
z ulubioną muzyką, przy której lubiła się rozgrzewać. Umieściła ją w napędzie.
Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki Sonaty
Księżycowej. Brunetka przymknęła powieki, biorąc przy tym kilka głębokich
oddechów. Do przybycia zespołu pozostało jeszcze pół godziny. Chciała ten czas
dobrze wykorzystać.
Stanęła
przed lustrem. Ubrana była tak samo, jak na każdym treningu. Czarne legginsy,
białe getry, do tego dopasowane body, które nie krępowało ruchów. Była chuda,
chociaż niektórzy woleliby użyć słowa koścista.
Vanilov nigdy nie miała skłonności do tycia. Nawet ogromne porcje podczas
obiadów u babci nie miały wpływu na figurę dziewczyny.
Rozgrzewkę
zaczęła od skłonów. Po całym dniu przerwy mięśnie i ścięgna potrzebowały trochę
delikatniejszego podejścia. Poczuła delikatny ból w prawej łydce. Pamiątka po
kontuzji sprzed dwóch lat, kiedy to partner nie utrzymał jej podczas
podnoszenia. Nie dość, że złamała wtedy rękę, to jeszcze zerwała ścięgno.
Została wyeliminowana z tańca na cztery miesiące. To był najtrudniejszy okres
jej życia i miała nadzieję, że coś takiego nigdy się nie powtórzy. Nie chcąc
już dłużej się nad tym zastanawiać, powoli osunęła się na podłogę w pełnym
szpagacie. Nie sprawiło jej problemu w takiej pozycji położyć na parkiecie
klatkę piersiową. Zajęcia z baletu bardzo się Rosjance przydały.
Po
szpagatach przyszedł czas na elementy gimnastyki artystycznej. Gwiazdy bez
podpierania się dłońmi nie były niczym trudnym. Salto wprzód oraz w tył
wymagały znacznie większego skupienia. Każdy jej ruch zawierał mnóstwo gracji,
a wykonana akrobacja zdawała się dziecinnie prosta. Verruca pracowała na ten
efekt blisko dziesięć lat. Poświęciła wiele. Praktycznie nie miała dzieciństwa.
A na pytanie, czy było warto odpowiadała, że oczywiście.
- Jesteś niesamowita – w sali rozległ się
niski głos kędzierzawego muzyka. Vanilov spłonęła rumieńcem. Niewiele osób
miało okazję na co dzień oglądać jej zmagania z własnym ciałem oraz grawitacją.
- Dziękuję – odpowiedziała, spoglądając
na zegarek. – A wy jesteście spóźnieni o dziesięć minut.
- Przyszliśmy punktualnie, ale nie
chcieliśmy tobie przeszkadzać – Harry posłał dziewczynie najładniejszy ze
swoich uśmiechów. – To zaczynamy?
Brunetka
pokiwała potakująco głową i wyłączyła muzykę. Na początku chciała przedstawić
całemu zespołowi program na najbliższe trzy tygodnie. Chciała, by spotykali się
po cztery razy w tygodniu. Najlepiej późnym popołudniem, kiedy to będą bardziej
skorzy do współpracy. Chciała zabrać dokładnie dwie godziny z ich grafiku. To
nie dużo jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż czekało ich całkiem sporo pracy.
- Z tobą mogę spędzać nawet cały dzień – wymruczał
cicho Harry tak, by nawet koledzy nie byli w stanie go usłyszeć.
Styles
od dłuższego czasu nie miał szczęścia do kobiet. Wystarczy napomknąć Eleonor
Calder, w której niegdyś był zakochany. Ona wybrała Louisa. Dla kędzierzawego w
dalszym ciągu pozostawało zagadką dlaczego w ogóle to zrobiła. Przecież to on
był tym przystojniejszym, zabawniejszym i lepiej śpiewającym – przynajmniej w
jego własnym mniemaniu. Później przewinęło się przez życie Harry’ego jeszcze
kilka dziewczyn. W większości były to fanki, które leciały tylko na sławę i
chciały zobaczyć swoje zdjęcie na portalach plotkarskich. Teraz Styles nie
chciał zmarnować swojej szansy. Verruca była przeuroczą dziewczyną.
- To może teraz przejdziemy do nauki
podstawowych kroków, jakie przydadzą się wam podczas każdego występu –
zaproponowała Rosjanka, a pod wpływem lekko podniesionego tonu wszyscy
przebudzili się ze stanu zamyślenia.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że ta
liryczna panienka będzie nas uczyć, jak się poruszać – Payne szepnął do Louisa,
który zdawał się w ogóle nie być zainteresowany tym, co dzieje się dookoła
niego.
- Przestań marudzić – Tomlinson powoli
podniósł się z ławki, na której jeszcze przed chwilą lekko drzemał. – Paul wie
co robi. Nie dałby pracy dziewczynie, która się na tym nie zna. Poza tym
Verruca ma na swoim koncie choreografie do jakiegoś tam teledysku.
- Jakiegoś
tam, całkiem interesujący tytuł i wykonawca – Liam w dalszym ciągu nie
wydawał się przekonany. Z założenia nie ufał ładnym dziewczynom. Wyjątkiem była
jego ukochana Danielle. Tak, dla niej zrobiłby dosłownie wszystko. Łącznie z
zatrudnieniem jako choreografkę. Higgins doskonale wiedział jakie to dla niego
ważne, a mimo to zdecydował się na jakąś Rosjankę.
- Okej, na samym początku musicie się
trochę rozluźnić…
Współpraca
z chłopakami nie była łatwa. Każdy miał swoje zdanie, albo jakiś problem, który
Vanilov natychmiast musiała rozwiązywać. Najpierw Niall stwierdził, że powinni
chociaż raz pokazać na scenie coś z tańca irlandzkiego. Później Harry z Louisem
zaczęli ganiać się po całej sali. Liam wykonywał polecenia na odwal i jedynie
Zayn wyglądał na skoncentrowanego i chętnego do nauki.
- Na dzisiaj koniec – jęknęła brunetka,
opierając się o lustro. Już zaczynała żałować, że w ogóle zechciała podjąć się
tej pracy.
- Widzimy się jutro o osiemnastej? – Z
szerokim uśmiechem na ustach zjawił się Harry. Dziewczyna była pod wrażeniem
tego, jak wiele ma w sobie energii. Przez dobre piętnaście minut uciekał przed
Tomlinsonem, a nie wyglądał nawet na zmęczonego.
- Jutro nie mamy treningu.
- Ale ja mam na myśli wspólny wypad na
kawę – Styles puścił oczko. – Jeśli podasz mi adres, to po ciebie przyjadę.
- Harry, ja nie sądzę…
- Odmowa nie wchodzi w grę.
Poddała
się. Przecież jedna kawa nie musi od razu niczego zmieniać. Podała Stylesowi
adres, chwyciła torbę i opuściła salę. Kędzierzawy niemalże skakał z radości.
Gdzieś tam w głębi serca już wiedział, że czas Samotnego Harry’ego dobiegł końca.
Malik
obserwował całą sytuację, a w jego orzechowych oczach malowało się coś
niepokojącego. Zacisnął dłonie w pięści. Nie mógł dopuścić, by Verruca związała
się z Harrym. Nie miał jeszcze konkretnego planu, jak przeszkodzić tej dwójce,
ale wiedział, że po pierwszej kawie przyjdzie czas na kolejną.
***
I jest trzeci rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
Dzisiaj ode mnie niewiele gdyż jest w trakcie nauki do egzaminów. Kampania wrześniowa nadchodzi!
Ach ten Harry tylko by dziewczyny podrywał, flirciarz jeden. Coś przeczuwam, że będzie rywalizacja między Harrym a Zaynem o rosjankę. Tak czy owak wolałabym Zayna. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w egzaminach.
Podoba mi sie nastawienie chłopaków. Każdy ma swój plan. Pomysł Niall'a z irlandzkim tańcem. Hahah! Lou&Harry zachowywali się jak zwykle. Zastanawia nie zachowanie Zayn'a, nie rozgryzłam jeszcze o co tak dokładnie w tym wszystkim chodzi, ale mam nadzieję, że juz niedługo wszystko sie wyjaśni. Liam i jego sceptyczne nastawienie do Ver, jest dziwne.
OdpowiedzUsuńJak Ty pięknie piszesz ♥ ♥ ♥ Kocham Twojego bloga ! :D
OdpowiedzUsuńOoo, Zayn robi się zazdrosny... :D Mam nadzieję, że zespół jednak się pogodzi i przetrwa to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńśliczny szablon <3
OdpowiedzUsuńPo mocnym opóźnieniu, zawzięłam się i postanowiłam w końcu nadrobić wszelkie zaległości, więc trafiłam i do ciebie ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby Malik zaczął być zazdrosny? Mimo, że sam gwałtownie reaguje na dziewczynę? Ciekawe, czy nie chce dopuścić do zbliżenia się jej i Harrego dlatego, ze nie chce dziewczyny widzieć, czy może sam wiąże z nią jakieś plany.
Chłopcy jak zwykle szaleją, chociaż zachowanie Liama trochę mnie zaskoczyło. Czyżby miał za złe Verruci to, że właśnie ona jest ich choreografem, a nie Danielle?
Czekam na kolejny rozdział życzę weny ;)