„Kiedy
spada na ciebie taki tragiczny cios (...) to jest jak koniec świata. Jakbyś
znalazła się w głębinach oceanu podczas sztormu. Woda niesie cię, rzuca,
przewala, możesz tylko starać się utrzymać na powierzchni. Jakaś cząstka twego
umysłu-może nawet większa-nawet nie ma ochoty utrzymywać głowy nad wodą.
Chciałabyś przestać walczyć i po prostu utonąć. Jednak nie możesz. Nie pozwala
ci na to instynkt samozachowawczy (...). Tak czy inaczej, chcesz czy nie,
utrzymujesz się na powierzchni.”
~Harlan Coben; Bez Pożegnania
Szedł
przed siebie, nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia ze strony ludzi.
Nie przeszkadzał mu siąpiący deszcz oraz przejmujący wiatr. Przemierzał
londyńskie ulice mając nadzieję, że za krótką chwilę jego męczarnie się
skończą. Wystarczyło tylko zejść z chodnika, prosto pod koła nadjeżdżającego
samochodu. Ewentualnie dotrzeć nad rzekę, stanąć na nabrzeżu i wykonać jeszcze
jeden krok w przód. Miał dość swojego życia i tych cholernych zbiegów
okoliczności. Kiedyś to on próbował znaleźć śmierć. Teraz miał nadzieję, że to
ona znajdzie jego.
- Stary, przestań odwalać te cyrki –
rozległ się za jego plecami głos, a po chwili stał już oko w oko z jednym ze
swoich przyjaciół. Louis Tomlinson nigdy nie należał do osób cierpliwych. On
jako pierwszy dał mulatowi do zrozumienia, że czas otrząsnąć się po śmierci
Adrianny. Bywał brutalny w swojej szczerości, ale pomagało. Na krótką chwilę,
jednak zawsze coś.
Zayn
zagryzł nerwowo dolną wargę, wbijając spojrzenie orzechowych tęczówek w szare
płyty chodnikowe. Chciał by wszystko zaczęło się układać. Chciał zapomnieć! Ale
jak miał tego dokonać, gdy w studio nagraniowym zjawia się ta sama dziewczyna,
którą spotkał na lotnisku? Miała te same, błękitne tęczówki, prześliczny uśmiech,
szczupłą sylwetkę… Pokręcił głową, by odgonić od siebie te myśli.
- Lou, ja już tak dłużej nie mogę –
jęknął cicho, ukrywając twarz w dłoniach. Pierwsze słone łzy spłynęły po
policzkach. Louis był doskonałym obserwatorem. Już od dłuższego czasu z jego przyjacielem
było źle. Próbował jakoś do niego dotrzeć, ale Zayn odciął się od świata
zewnętrznego. Nie chciał nikogo słuchać uparcie twierdząc, że wszystko jest w
porządku. Oszukiwał samego siebie. Nie szukał pomocy, bo nie dostrzegał
problemu.
- Dasz radę – Louis poklepał przyjaciela
po plecach, próbując w ten sposób dodać mu otuchy. – Zayn, jest ciężko, ale
życie toczy się dalej. Głowa do góry, wypnij pierś i bierz wszystko na klatę.
Gdybyś jednak potrzebował się komuś wygadać, to zawsze jesteśmy w pobliżu.
Mulat
zdawał sobie sprawę z tego, że odczuwa tylko chwilową ulgę. Przyjaciele nie
odwrócili się od niego i ciągle mógł na nich liczyć. Nie wszystko było jak
dawniej. Chciał się teraz postarać, by odzyskać ich zaufanie. Muszę się zmienić – poprzysiągł sobie.
Delikatny uśmiech wykrzywił jego wargi. Widział, jak Louis oddycha cicho.
Zapewne z ulgą.
- Skoro znów jesteśmy w komplecie –
przemówił Paul Higgins, miażdżąc spojrzeniem mulata. Nie może przecież w
nieskończoność znosić kaprysów Zayna Malika. Nie jest jeszcze tak wielką
gwiazdą, by cały zespół musiał się do niego podporządkowywać. – Przedstawiam
wam Verrucę Vanilov. Pasjonatka tańca oraz niekwestionowana mistrzyni. Jestem
pewien, że współpraca będzie owocna. I nie, Harry – tutaj manager zaszczycił spojrzeniem
kędzierzawego chłopaka o zielonych tęczówkach, który szeptał coś do swojego
blondwłosego kolegi. – Mówiąc owocna nie
mam na myśli niczego, co prowadzi do pojawienia się na świecie przyszłego
dziedzica fortuny Stylesów.
Zebrani
w studio wybuchli śmiechem. Nawet młoda Rosjanka się uśmiechnęła, chociaż w
dalszym ciągu nie czuła się zbyt pewnie. Reakcja mulata lekko ją zaskoczyła.
Koledzy natychmiast zaczęli go tłumaczyć. Dowiedziała się, że Zayn Malik przez
pięcioma miesiącami utracił ukochaną dziewczynę. Nie zagłębiali się w
szczegóły, a Verruca nie chciała być wścibska. Nigdy też nie interesowała się
plotkami z życia gwiazd. Teraz próbowała wczuć się w sytuację chłopaka. Sama
niedawno straciła babcię, która wspierała ją we wszystkich działaniach. Gdyby
nie ona Verruca nigdy nie zostałaby tancerką. Póki nie zaczęła osiągać
sukcesów, ojciec nie pochwalał tej pasji.
- Panowie za dziesięć minut wywiad –
przypomniał Paul, kierując swoje kroki w stronę wyjścia. Pod nosem wspomniał
jeszcze coś o pilnowaniu Malika. Mulat prychnął cicho, przewracając orzechowymi
tęczówkami.
Ledwo
Paul wyszedł, a czwórka z muzyków zaczęła wymieniać między sobą informacje.
Chcieli być dobrze przygotowani do wywiadu. Przez kilka miesięcy praktycznie
nic się o nich nie mówiło. Teraz mieli powrócić w wielkim stylu. Zdawkowe wpisy
na portalach społecznościowych, to przecież nie to samo. Tutaj opowiedzą swoją
historię. Wyrażą prawdziwą tęsknotę za fanami oraz koncertowaniem. Znów znajdą
się w swoim żywiole.
- Hej, a może zabierzemy naszą panią
choreograf na jakąś imprezę? – Zaproponował blondyn, zerkając na brunetkę. –
Wypadałoby się poznać.
- Przepraszam, ale dzisiaj nie dam rady –
odezwała się, zanim reszta ochoczo przyklasnęła na ten pomysł. Nie była duszą
towarzystwa. Nie chodziła na imprezy z zupełnie obcymi ludźmi. Najpierw wolała
poznać ich osobiście, na sali do ćwiczeń. – Do zobaczenia jutro o dziewiątej.
- Dziewiątej? – Cała piątka zapytała
zgodnie.
- Może być dziewiąta trzydzieści jeśli to
dla was za wcześnie – uśmiechnęła się uroczo, przerzuciła przez ramię torbę i
opuściła studio nagraniowe.
Pomylił
się. Rosjanka ani trochę nie przypominała jego zmarłej dziewczyny. Dostrzegł to
dopiero, gdy przyjrzał się jej trochę uważniej. Była zdecydowanie chudsza. Rysy
twarzy trochę ostrzejsze, podczas uśmiechu urocze dołeczki w policzkach.
Wyglądała krucho i niewinnie. Zupełnie tak, jakby najdelikatniejszy podmuch
wiatru miał porwać ją daleko stąd. Verruca obudziła w Maliku na chwilę
zapomniane uczucia.
- Ciekawe jak bardzo jest rozciągnięta –
rozmarzył się Styles. – To pierwsza tak seksowna choreografka.
- Paul się postarał – Niall skinął głową,
dołączając do swojego kędzierzawego kolegi. – Z całą pewnością nie ściągnął jej
tutaj bez powodu.
- Kretyni – westchnął Liam, opierając się
o ścianę. – Ta Verruca ma jedynie układać nam choreografię. Nie będzie spełniać
waszych fantazji seksualnych.
- Jeszcze zobaczymy – Harry uniósł brwi,
uśmiechając się przy tym tajemniczo. Każdy kto miał okazję spotkać Stylesa
dobrze wiedział co to oznacza. Osiągnie swój cel, udając przy tym uroczego,
nieporadnego chłopca. Później gazety znów będą pisać o dziewczynie zdecydowanie
za starej dla młodej gwiazdy zespołu One Direction.
~*~
Brunetka
z ociąganiem otworzyła drzwi do swojego mieszkania, które znajdowało się w
jednej z najpiękniejszych dzielnic Londynu. Miała stąd do centrum ładny kawałek
drogi, ale podróże komunikacją miejską nie były wcale takie złe. Przywykła. Jak
z resztą do wszystkiego, co spotkała w Londynie, a z początku wydawało się
dziwne.
Mieszkała
sama. Zastanawiała się nad kupnem jakiegoś towarzysza, ale szybko doszła do
wniosku, że zwierzak tylko by się z nią męczył. Praktycznie całe dnie spędzała
poza domem. Kiedy wracała nie miała siły już na nic. Najczęściej kierowała
swoje kroki do łazienki, brała szybki prysznic i padała zmęczona na łóżko.
Często zdarzało się, że zwyczajnie zapominała o uzupełnieniu lodówki. Nie
odżywiała się zbyt dobrze. Jedynie podczas treningu Gideon troszczył się, by
zjadła całkiem pożywny lunch. To zazwyczaj starczało na cały dzień.
Tym
razem nie była zmęczona. Dysponowała nadmiarem energii, który chciała
wykorzystać na zrobienie spaghetti. Nie była dobrą kucharką, ale babcia
nauczyła ją kilku przepisów. Spaghetti było daniem popisowym Vanilov.
Zajrzała
do szafki w poszukiwaniu makaronu. Okazała się ona zupełnie pusta. Podobnie z
resztą, jak lodówka, w której znajdował się jedynie zapleśniały ser oraz pół
pomidora.
- Ciężko będzie coś z tego zrobić –
zaśmiała się pod nosem. Nie wszystko było jeszcze stracone. Kilka ulic dalej
miała do dyspozycji całodobowy supermarket. W prawdzie wychodzenie po zmroku
nie było najlepszym wyjściem, ale głód przejął kontrolę nad instynktem
samozachowawczym. Z portfela wyciągnęła kartę kredytową. Z doświadczenia
wiedziała, że lepiej unikać noszenia gotówki. W Moskwie okradli ją kilka razy.
Pieniądze mogli wydać bez problemu. Kartę kredytową mogła zablokować w kilka
minut.
Do
Tesco dotarła w dwadzieścia minut. O godzinie jedenastej wieczorem nie było
zbyt wielu klientów. Brunetka chwyciła koszyk i zdecydowanym krokiem ruszyła w
stronę interesujących ją działów. Bez większego problemu odnalazła to, co było
niezbędne do przygotowania spaghetti. Przy okazji zdecydowała się na kilka
jogurtów. Ot tak, by lodówka jednak nie świeciła pustkami. Nic więcej nie
potrzebowała. Przecież i tak kiedy coś jadła, to korzystała z barów szybkiej
obsługi lub tego, co zamówił Gideon.
Skierowała
się do kasy, gdy między regałami mignęła jej znajoma twarz. Zmrużyła powieki. Czy to nie był przypadkiem ten mulat z One
Direction? Wahała się przez krótką chwilę. Miał przecież pełne prawo, by
przebywać właśnie w tym supermarkecie. Był to zapewne zwykły zbieg
okoliczności. Mogła spokojnie pójść do kasy, wrócić do domu i przygotować
spaghetti, ale nie chciała zmarnować okazji do rozmowy z tym całym Zaynem.
Chciała jakoś do niego dotrzeć. Z jego kolegami nie będzie problemu.
Ograniczenie do spotkań na sali treningowej wystarczy. Z mulatem sprawa
przedstawiała się zupełnie inaczej.
Ruszyła
za chłopakiem, by dopaść go przy zamrażarkach z lodami.
- Hej Verruca – Malik odezwał się jako
pierwszy, gdy tylko dostrzegł odbicie brunetki w szklanych drzwiach zamrażarki.
– Co tutaj robisz?
- Przyszłam pobiegać – wzruszyła
ramionami z rozbrajającym uśmiechem. Zayn zdał sobie sprawę, że jego pytanie
raczej nie było dobrze przemyślane. Roześmiał się. Po raz pierwszy od dawna był
to beztroski, prawdziwy śmiech.
Zayn
Malik – witaj z powrotem.
***
No to znów mamy piątek i nowy rozdział :) Muszę powiedzieć Wam, że skończyłam pisać to opowiadanie. Znaczy jeszcze połowa ostatniego rozdziału i epilog, ale i tak jestem z siebie dumna.
A teraz idę się starzeć. Jutro moje dwudzieste urodziny. Chyba pora umierać!
Do następnego piątku. Buziaki :*
Ach, i jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, to proszę o pozostawienie adresu bloga lub GG lub Twittera. Ewentualnie wszystko na raz.
LWWY <3
Podziwiam cię, że już skończyłaś pisać kolejne opowiadanie! Ja bym tak nie potrafiła. :)
OdpowiedzUsuńA co treści.. jak zawsze - cudo! Chociaż, czytając samotna łezka zakręciła mi sie w oku. Teraz już rozumiem reakcje Zayn'a. Biedny. ;( To spotkanie w Tesco. hahaha! 'przyszłam pobiegać' to zdanie, lub podobne są bardzo częste, podczas mojej rozmowy z bratem :D
Cudowny! Coś mi się wydaje, że się w sobie zakochają, a Styles tu namiesza :) Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńGenialne! Błagam o szybki CD!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego. Nie przejmuj się 20 - według mojego znajomego jedną nogą w grobie będziesz dopiero w wieku 25 ;) Jeszcze 5 lat przed Tobą ! ;D Hahahah :)
Rajuśku piszesz tak świetnie, że chce czytać się dalej i dalej :D
OdpowiedzUsuńOpisujesz ich emocje i zdarzenia tak realnie. Bez problemu mogę to sobie wyobrazić i poczuć się na ich miejscu :)
Jestem ciekawa co wydarzy się dalej w życiu Verruci i Zayna.
Czekam na nexta ;3 informuj @KJullie
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział♥
OdpowiedzUsuńW międzyczasie zapraszam do siebie na http://les-miserables-1d.blogspot.com/ (:
Jak Ty pięknie piszesz... Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 Bajka.. :*
OdpowiedzUsuńgotta-be-you1.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Dodaję do linek ;) kufer-szczescia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać te opowiadanie. :) Porównując styl pisania i zasób słów z moimi to stwierdzam, że mi daleko do ciebie. :) Na pewno chcę być informowana. I pomimo spóźnionych życzeń życzę Ci z szczerego serca wiele dobroci i szczęścia. :)
OdpowiedzUsuń