„Lepiej
kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie
pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić.”
~Harlan Coben; Nie mów nikomu
Samolot
gładko wylądował na – rozgrzanej kalifornijskim słońcem – płycie lotniska.
Dopiero w tej chwili brunetka mogła swobodnie odetchnąć i puścić dłoń
Harry’ego, którą ściskała praktycznie przez cały lot. Nigdy nie lubiła małych,
ciasnych przestrzeni. Jeśli dodać do tego, że owa przestrzeń znajdowała się
kilka kilometrów nad ziemią, to paniczny lęk gwarantowany. Przedłużając
kontrakt z One Direction nawet nie liczyła na to, że razem z nimi poleci w
trasę koncertową do Los Angeles. Paul jednak przewidział taki obrót spraw i
Verruca Vanilov miała zostać już podczas pierwszego wywiadu zaprezentowana jako
nowa pani choreograf.
Brunetka
szepnęła do przyjaciela ciche przepraszam
i podniosła się ze swojego miejsca, by wyciągnąć bagaż podręczny. Tych kilka
godzin spędzonych w samolocie było istną męczarnią. Niewiele pomagał nawet
fakt, iż zajmowała miejsce w biznes klasie. Do tego typu podróży była
przyzwyczajona. Ojciec nigdy nie decydował się na klasę ekonomiczną. Zazwyczaj
jednak loty były znacznie krótsze i mniej męczące. Gdyby nie miała przy sobie
Harry’ego, to zapewne wpadłaby w panikę. Właściwie to podziwiała kędzierzawego,
że ani razu nawet nie zajęczał, a przecież dość mocno ściskała jego dłoń. Na
całe szczęście kolejny, tak długi lot, czekał cały zespół dopiero za dwa
miesiące. Wtedy to będą wracać do Londynu na zaledwie półtora tygodnia, by znów
ruszyć w trasę koncertową. Tym razem po Europie.
W
strefie na VIPów Paul sprawdzał, czy przypadkiem któryś z muzyków nie pozostał
w samolocie. W ich przypadku przecież wszystko jest możliwe. Cała piątka była
na miejscu. Zabrali również swoje bagaże. Po raz pierwszy od dłuższego czasu
manager nie musiał się martwić już na samym początku przygody w trasie. Chociaż
były chwile zwątpienia, gdy Louis przepadł gdzieś bez śladu tuż przed wylotem.
Teraz wszystko było w porządku. Przynajmniej przez najbliższych kilka minut,
gdy zespół nie pojawi się na głównej hali lotniska.
Verruca
miała wmieszać się w tłum. Póki nikt jej nie rozpoznawał, nie była narażona na
wspólne zdjęcia, rozdawanie autografów oraz nienawistne spojrzenia, którymi
fanki lubiły obrzucać każdą, młodą kobietę w pobliżu zespołu One Direction.
Rosjanka nie chciała w to wszystko uwierzyć do chwili, gdy jej oczom ukazał się
rozkrzyczany tłum nastolatek. Wykrzykiwały imiona swoich idoli. Większość z
nich miała w pogotowiu aparaty fotograficzne oraz notatniki, w których znaleźć
miały się autografy. To był zupełnie inny świat. W Londynie nie odczuwało się,
jak wielu fanów ma zespół. Może mieszkańcy się przyzwyczaili? Tak, to było
całkiem prawdopodobne.
Chłopacy
nie rozdali zbyt wielu autografów. Zmęczenie powoli dawało się we znaki,
podobnie jak zmiana czasu. Nie mieli już nawet siły uśmiechać się do zdjęć.
Opuścili lotnisko w pośpiechu. Verruca czekała na nich wraz ze stylistkami i kilkoma
ochroniarzami, w hotelu Le Parc. Mieścił się on z zachodniej części Hollywood.
Z zewnątrz prezentował się niezbyt okazale, ale nowocześnie. Wchodząc do środka
Verruca nawet nie miała pojęcia w jak cudownym miejscu się znajdzie. Razem z
Rachel – jedną ze stylistek – udała się na szybką wycieczkę po terenie hotelu.
Restauracja mogła pomieścić przynajmniej pięćdziesiąt osób. Obok znajdowały się
windy, a przechodząc dalej mijało się bar, by na samym końcu trafić nad
kompleks basenów wraz z kilkoma stanowiskami, gdzie serwowano usługi
kosmetyczne. Uśmiech praktycznie nie znikał z ust brunetki. Tuż obok basenów
znajdowały się dwa korty tenisowe. Nie docierały tutaj odgłosy z zewnątrz.
Cisza, spokój, które sprzyjają odprężeniu. Verruca miała wrażenie, że znalazła
się w raju. Jej dobry humor rzecz jasna nie umknął uwadze chłopaków.
- Witaj w naszym świecie – zaśmiał się
Louis, obierając od Paula kartę magnetyczną do pokoju.
Vanilov
dostała pojedynczy pokój tuż obok tego, który zajmował Zayn razem z Niallem.
Była zbyt zmęczona, by zachwycać się tym pomieszczeniem. Pozostawiła to sobie
na później. Rzuciła jedynie walizkę tuż przy drzwiach, a następnie rzuciła się
na łóżko. Tego dnia cała ekipa miała wolne. Zespół dopiero następnego dnia miał
udzielić dwóch wywiadów oraz spotkać się razem z fanami. Wtedy też Rosjanka
miała zostać oficjalnie przedstawiona. Miała również poprowadzić warsztaty
taneczne dla zainteresowanych. Na tą myśl prychnęła cicho. Większość pewnie i
tak będzie zainteresowana jedynie One Direction. Kto by tam chciał tańczyć z
jakąś podrzędną choreografką na samym początku swojej kariery.
Z
tą myślą powoli odpłynęła do krainy sennych marzeń.
~*~
Przy
pomocy Liama Zayn wtoczył się do hotelowego lobby. Przez ostatnich kilka godzin
cały zespół dobrze bawił się w pobliskim klubie Cabana. To był ostatni, wolny
dzień. Od następnego rozpocznie się ta cała szopka. Ludziom dookoła wydaje się,
że to takie fajne. Sława, pieniądze, piękne dziewczyny. Na krótką metę to
całkiem przyjemne życie. Po dwóch latach te ciągłe piski, błyski fleszy oraz
dwuznaczne propozycje są już chlebem codziennym. Takie wypady do klubu są tylko
po to, by chociaż na krótką chwilę przypomnieć sobie jak to jest być zwykłym
nastolatkiem. Kolorowe drinki, dobra muzyka i ludzie, którzy nawet nie zdają
sobie sprawy z kim mają do czynienia. Tak właśnie było w Cabanie, gdzie wstęp
miały tylko gwiazdy oraz dzieciaki mające bogatych rodziców.
Malik
nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób znalazł się pod drzwiami swojego pokoju.
Nacisnął klamkę. Drzwi nie ustąpiły. Zaczął walić w nie pięściami. Niall
opuścił klub godzinę wcześniej. Powinien już dotrzeć do hotelu. Mógł siedzieć
teraz w restauracji lub zwyczajnie spał. Irlandczyk miał niewiarygodnie twardy
sen. Mulat zaklął głośno, siadając pod drzwiami. Jakaś kobieta posłała mu
pytające spojrzenie. Zignorował ją. Był zły i pijany. W dodatku nie mógł dostać
się do pokoju. Mógł pójść do Louisa lub Liama, ale nie wiedział, które pokoje
zajmują.
- Medytujesz, czy masz dość chrapiącego
Nialla? – Usłyszał nad sobą delikatny głos Verruki. Powoli podniósł głowę,
napotykając rozbawione spojrzenie niebieskich tęczówek. W tej zwiewnej,
granatowej sukience oraz białych koturnach prezentowała się jeszcze śliczniej.
- Nie mogę wejść do pokoju – wymruczał,
spoglądając przy tym wymownie na drzwi opatrzone numerem 307. – Nie wiem gdzie
jest Horan.
- Poszedł spać. Zajrzał nawet do mnie, by
powiedzieć dobranoc – brunetka ledwo była w stanie powstrzymać się od śmiechu.
Zayn wyglądał uroczo, aczkolwiek trochę żałośnie. To było do niego takie
niepodobne. Zazwyczaj mulat starał się uchodzić za twardziela, którego nic nie
rusza. Jak widać alkohol potrafi zmienić człowieka. – Chodź – wyciągnęła dłoń w
stronę chłopaka. – Możesz przenocować u mnie.
- Serio?
Verruca
pokiwała głową. Nie mogła przecież pozwolić, by Zayn przesiedział całą noc na
korytarzu. Martwiła się o niego już od dłuższego czasu. Jako wrażliwa osoba
dość często dostrzegała szczegóły, które umykały innym. W tym przypadku rolę
tych innych pełnili jego przyjaciele.
Nikt nie widział w jego oczach cierpienia oraz bólu, który z każdym dniem
wzbierał na sile. Zdawało się, że nawet sam Malik nie chce tego dostrzegać.
Vanilov nie była specjalnie zdziwiona, gdy zobaczyła go z tymi tabletkami w
dłoni. Zayn potrzebował bliskości oraz odrobiny zrozumienia. Ona chciała być
przy nim w tych najtrudniejszych momentach by nie pozwolić mu się stoczyć z
samego szczytu, na którym obecnie się znajdował.
Muzyk
powoli podniósł się z podłogi. Jego serce galopowało w zawrotnym tempie.
Verruca była tutaj. Chciała mu pomóc. Może jednak nie był pozostawiony sam
sobie? Może powinien przestać rozpamiętywać przeszłość i zacząć żyć tym, co
teraz? Uśmiechnął się delikatnie. Vanilov dostrzegła w orzechowych tęczówkach
radosny błysk. Odwzajemniła uśmiech nie zdając sobie sprawy, jak wiele ten
drobny gest znaczy dla mulata. Chwycił jej dłoń tłumacząc się, że za bardzo
kręci mu się w głowie, by iść prosto. Ich palce odruchowo splotły się ze sobą.
Pokój
Verruki nie odróżniał się od pozostałych w hotelu. Tego Zayn jednak nie był w
stanie zauważyć. Dla niego liczył się fakt, że to właśnie JEJ pokój. Z błogim
uśmiechem na ustach przysiadł na brzegu łóżka. Kołdra była zaplątana, poduszka
wygnieciona, a narzuta znajdowała się na podłodze. Ponownie przeniósł
spojrzenie na brunetkę, która szukała czegoś zawzięcie w granatowej walizce.
Miała na sobie krótkie spodenki oraz luźną koszulkę z Myszką Mickey. Jęknął
cicho.
- Chyba ciebie nie obudziłem, prawda? –
Zapytał, podnosząc się z łóżka. Szybko doszedł do wniosku, że to nie jest
najlepszy pomysł. Pojawiły się prawdziwe zawroty głowy, a do tego jeszcze
nudności. Wolał, by cała zawartość żołądka pozostała tam, gdzie się znajduje.
Znów przysiadł na brzegu łóżka, jęcząc przy tym cicho. Położyć się na razie nie
mógł. Skończyłoby się podobnie, jak z próbą stania.
Verruca
spojrzała na mulata z delikatnym uśmiechem błąkającym się w dalszym ciągu w
kącikach ust.
- To nic takiego. Mam bardzo słaby sen, w
przeciwieństwie do Nialla – wzruszyła chudymi ramionami, nerwowo obciągając
koszulkę. Nawet przed Harrym nie paradowała w tak skromnej pidżamie. Zazwyczaj,
gdy dzielili jedno łóżko miała na sobie dresowe spodnie. Poza tym było ono na
tyle duże, że każde zazwyczaj zajmowało swój brzeg.
- Przepraszam – ponownie jęknął Zayn. –
Czasem zdarza mi się nie kontrolować.
- Rozumiem i uwierz mi, że nie musisz się
tłumaczyć – spokojne spojrzenie niebieskich tęczówek patrzyło na Malika spod
wachlarza czarnych rzęs. – Jeśli chcesz się odświeżyć, to łazienka jest tam.
Wrócę za dwadzieścia minut. Muszę wykonać ważny telefon.
- O tej godzinie?
- W Moskwie dochodzi czternasta.
Zayn
powoli podniósł się z łóżka, nie chcąc przypadkiem stracić równowagi. Ze
zdziwieniem stwierdził, że nie jest wcale tak źle. Pewnym krokiem ruszył do
łazienki, zerkając ukradkiem na zawartość granatowej walizki. Zaśmiał się cicho
widząc gorsetowy biustonosz w panterkę. Powoli wkroczył do łazienki. Widać
było, że Verruca nie spędziła tutaj jeszcze zbyt wiele czasu. Przy ogromnym
lustrze stała kosmetyczka wraz z przyborami potrzebnymi do zrobienia makijażu.
One musiały czekać na swoją kolej do rana. Przy ceramicznej umywalce znalazł
ogórkowe mleczko do demakijażu, szczoteczkę do zębów oraz miętową pastę.
Dostrzegł również, że hotelowy zestaw kosmetyków został nietknięty. Zdjął
ubrania i wszedł do kabiny prysznicowej. Krople letniej wody przyjemnie koiły.
Mulat dostrzegł w metalowym koszyczku truskawkowy szampon oraz waniliowy żel
pod prysznic. Otworzył obie tubki, a nozdrza wypełnił znajomy zapach. Zapach
Verruki.
Prysznic
pomógł. Nudności minęły. Podobnie, jak zawroty głowy. Malik miał nadzieję, że
Verruca nie będzie mieć nic przeciwko, iż skorzystał z jej żelu oraz szamponu.
Tak ładnie pachniały. Zwyczajnie nie mógł się oprzeć. Kiedy wrócił do pokoju,
brunetka siedziała skulona w wiklinowym, okrągłym fotelu. Wpatrywała się ślepo
w przestrzeń za oknem.
- Może jednak powinienem pójść do
chłopaków? U nich też znajdzie się miejsce – szepnął Zayn, podchodząc do
dziewczyny. Zdziwił się, gdy chwyciła jego dłoń. Skóra Vanilov była miękka w
dotyku, ale chłodna.
- Zostań.
Nie
mógł odmówić. A może zwyczajnie nie chciał? Przysiadł się do dziewczyny.
Pozwolił, by oparła głowę na jego ramieniu. Po krótkiej chwili poczuł, że drży.
Wtulił twarz we włosy Vanilov i kiedy ona cicho płakała, nucił tylko jemu znaną
melodię, która wiele miesięcy później stała się tłem do idealnie dobranych słów
nowej piosenki.
***
Nie wiem czy jest sens publikować to opowiadanie skoro nikt nie czyta...
NIKT NIE CZYTA?!
OdpowiedzUsuńRanisz :<
Miałam chichą nadzieję, że właśnie Zayn ja pocałuje *__*
Masz publikowac :D
Harry wykazał się ogromną cierpliwością... ja bym nie wytrzymała, gdyby mi tak ktoś panikował.
OdpowiedzUsuńCo do Verr to przeczuwam, że ten cały gościu (nie pamiętam jego rosyjskiego imienia i nazwiska) ją szuka lub jest w pobliżu niej, ale Zayn niech będzie lepiej w pogotowiu i o nią dba. :)
Co do opowiadania to... JA JE CZYTAM! I byłoby mi na prawdę smutno i przykro jakbyś przestała publikować, gdyż zżyłam się z ich historią.
JEST SENS,PUBLIKUJ! JA CZYTAM!
OdpowiedzUsuńjak nie?! ja czytam pisz i nie pierdol haha ;D ;*
OdpowiedzUsuń1) Wspaniały szablon bloga - od razu zwrócił mą uwagę,
OdpowiedzUsuń2) Pisz pisz pisz! Tak długo i ciekawie.. dawno nie czytałam tak DOBREGO opowiadania, serio!
3) Nie poddawaj się! Jeśli chcesz pomóc swemu blogowi, zapraszam na mój blog, gdzie pomogę Ci go rozpromować!
Do dyspozycji m.in.: zakładka REKLAMY BLOGÓW
xx
www.ho-run.blogspot.com
Ja czytam !! czekam z niecierpliwościa na cdn ;)
OdpowiedzUsuńTa końcowa scena <3 zakochałam sie w niej i mam nadzieję, że takich będzie więcej :D Mam nadzieję, że niedługo wszystko sie wyjaśni i bedzie okej. :D
OdpowiedzUsuńJak nikt nie czyta, jak nikt nie czyta?
OdpowiedzUsuńMam wyrzuty sumienia, ze nie czytam regularnie, ale jednak jestem ja! Byłoby szkoda gdybyś przestała pisać. Pokochałam twojego Harry'ego, pokochałam Verrucię [błagam, powiedz jak to się odmienia! Po za tym nie mam pamięci do imion, więc jeśli się pomyliłam, to wybacz]
Ciekawa jestem co wyniknie z tej ich wspólnej nocy. Moze być ciekawe. A Horan jak zwykle... a to o czymś zapomina, a to nie można go obudzić. Chłopak jest specyficzny.
Pisz, pisz, pisz. Proszę! Coraz trudniej znaleźć jakieś dobre opowiadanie, a twoje ubóstwiam!
Mnóstwa weny życzę ;)
+ u mnie pojawiła się pewna informacja [drawn dream]
jest dla kogo pisać :D
OdpowiedzUsuńzawsze jest :)
opowiadania jest bardzo wciągające ( przeczytałam je chyba w 2 godziny :P )
czekam na dziewiąty rozdział :D
ja czytam, pisz <3
OdpowiedzUsuń